Prosty sposób na przyjęcie Boga w gościnę


Rozważanie Diakona Dobromiła Kozłowskiego do Liturgii Słowa 13. Niedzieli w Okresie Zwykłym czyli 4. Niedzieli po Zesłaniu Ducha Świętego

EWANGELIA Mt 10, 37-42

Jezus powiedział do swoich apostołów: Kto miłuje ojca lub matkę bardziej niż mnie, nie jest mnie godzien; i kto miłuje syna lub córkę bardziej niż mnie, nie jest mnie godzien; i kto nie bierze krzyża swego, a idzie za mną, nie jest mnie godzien. Kto znalazł swoje życie, straci je; a kto stracił swoje życie ze względu na mnie, znajdzie je. Kto was przyjmuje, mnie przyjmuje; a kto mnie przyjmuje, przyjmuje Tego, który mnie posłał. Kto przyjmuje proroka jako proroka, zapłatę proroka otrzyma; a kto przyjmuje sprawiedliwego jako sprawiedliwego, zapłatę sprawiedliwego otrzyma. Kto napoi choćby kubkiem świeżej wody jednego z tych małych jako mego ucznia, ten – tak właśnie mówię wam – nie straci swojej zapłaty”.

Kiedy słyszymy słowa Ewangelii o przyjmowaniu proroka jako proroka i otrzymaniu z tego powodu nagrody, nasza pierwsza myśl będzie pewnie oscylować wokół przenośnego znaczenia tych wyrażeń. Jednak dzisiejsze czytania pokazują nam, jak przepięknie i przemyślnie Słowo Boże jest sobą powiązane i połączone.

Jezus nie użył powyższych słów tylko i wyłącznie jako figury retorycznej w swojej mowie, ale przypominał swoim uczniom konkretną sytuację którą dziś poznajemy w pierwszym czytaniu. Oto bezdzietna kobieta, która udziela gościny prorokowi Elizeuszowi. Nabiera przekonania, że ma do czynienia ze świętym człowiekiem. Namawia męża, aby wybudował Elizeuszowi osobne pomieszczenie, w którym będzie mógł mieszkać, ilekroć będzie w ich miejscowości. Jak możemy się przekonać, spotkało ją z tego powodu wielkie błogosławieństwo. Zaszła w ciążę pomimo zaawansowanego wieku męża. Jest to bardzo częsty i znany motyw biblijny, Bóg uwielbia obdarzać potomstwem ludzi, którzy realistycznie patrząc do poczęcia są już niezdolni. Był to zawsze szczególny znak jego działania.

Jezus nieprzypadkowo nawiązuje do tej opowieści. Chce nam uzmysłowić, że przyjmowanie, goszczenie i wspieranie jego uczniów nie pozostanie bez nagrody. Nie pozostanie bez błogosławieństwa które spłynie na nasze życie. Dlaczego? Ponieważ przyjmowanie i goszczenie tych, którzy głoszą jego naukę, tych, którzy są jego posłańcami, jest przyjmowaniem Jego samego, a co za tym idzie również Boga Ojca. Otwartość bogatej kobiety z pierwszego czytania, jest otwartością nie tylko na samą osobę proroka Elizeusza, ale też na Tego, którego on reprezentuje. Otwarcie się na Boże Słowo, bycie dla niego gościnnym, jest gwarancją, że Bóg zadziała w naszym życiu, że będzie błogosławione co znaczy: szczęśliwe.

Tym co mnie szczególnie zastanawia i porusza w kontekście dzisiejszej perykopy, jest wielość sposobów w jaki możemy rozumieć bycie gościnnym dla głoszonego słowa oraz głosicieli.
Zaraz do tego nawiążę.
Chciałbym najpierw zwrócić waszą uwagę, że mowa Jezusa jest kontynuacją tego, co słyszeliśmy w zeszłą niedzielę. Cała wypowiedź jest osadzona w realiach misyjnych. Apostołowie zaraz mają wyruszyć głosić. Co ciekawe, słowa Jezusa o nagrodzie dla tych którzy przyjmują posłańców, nie są skierowane bezpośrednio do apostołów, ale do tych, którzy być może mają wątpliwości lub z jakiegoś powodu nie chcą ich przyjmować. Myślę, że Jezus nawołuje i zachęca tych jeszcze nie przekonanych. Wobec tych którzy kategorycznie ich nie przyjmą, Jezus nie ma litości. Mówi wprost, że każdy kto ma jakieś wymówki by nie przyjmować jego uczniów, nie jest godzien Jego samego.

Właśnie w tym momencie chciałbym nawiązać do różnych sposobów rozumienia gościnności, o czym wspominałem wcześniej. W kontekście naszej współczesności przyjmowanie uczniów, głosicieli słowa, nie musi oznaczać fizycznego zapraszania i goszczenia w naszych domach osób podających się za wysłanników Jezusa. Myślę, że ze względu na różnorodność grup podających się za chrześcijańskie, można zachować w tym względzie daleko posuniętą ostrożność, choć na dyskusję należy być zawsze gotowym.
Należy to rozumieć raczej jako życie w taki sposób, aby w naszej codzienności robić jak najwięcej przestrzeni na spotkanie z Panem Bogiem i jego Ewangelią.
Gościmy proroka, gościmy sprawiedliwego wtedy, kiedy siadamy do czytania i rozważania Biblii. Gościmy wysłanników Jezusa, kiedy się modlimy, kiedy poświęcamy czas na wysłuchanie lub przeczytanie pokrzepiającej homilii, przeczytanie książki teologicznej, duchowościowej lub ascetycznej. Gościmy słowo wtedy, kiedy nasz rytm dnia wyznacza liturgia godzin, przyjmujemy je, kiedy regularnie spotkamy się we wspólnocie na Eucharystii.

Teraz jasne okazują się bolesne i trudne słowa Jezusa, kiedy mówi on o tych, którzy wyżej stawiają swoich bliskich i rodziny ponad Jego samego. Nasze matki które kochamy bardziej, nasi ojcowie i bliscy których stawiamy ponad Ewangelię, to wszystkie rozpraszacze w życiu, które odwracają naszą uwagę od tego, który jest najważniejszy. Konkretne osoby, nieważne czy spokrewnione z nami czy nie, nie są nic winne. My jednak, musimy uważać w jaki sposób budujemy relacje z ludźmi. Czy nie są one płytkie, powierzchowne? Czy nie służą tylko temu, by nas rozerwać, rozproszyć oraz zabawić? Powinniśmy raczej budować trwałe i głębokie relacje z bliźnimi, oparte na Ewangelii. To znaczy takie, które wzbogacają nie tylko nas samych, ale również naszych bliźnich i cały Kościół. Przedstawię to na pewnym przykładzie. Bardzo rzadko się zdarza, że młodzi ludzie odchodzą od wiary z powodu własnych, indywidualnych przemyśleń. Najczęściej wynika to z prostego powodu: trafiają w inne środowisko, gdzie jest mnóstwo bodźców i rzeczy ważniejszych od Boga. Podobne niebezpieczeństwo czyha na każdego i każdą z nas, którzy mienimy się chrześcijanami. Możemy przestać być gościnni i stwarzać przestrzeń dla Boga, a zamiast tego wybierać rozpraszacze i usypiacze. Przed tym właśnie ostrzega nas Jezus.

Polskie przysłowie mówi: gość w dom, Bóg w dom.
Bierzmy więc przykład z gościnności bogatej kobiety wobec proroka. Bądźmy gościnni wobec Jezusa.
Wszak to dzięki jego śmierci i zmartwychwstaniu, poprzez chrzest, otrzymaliśmy życie wieczne.
Amen