Homilia Aleksandry Jarosz na Uroczystość Zaśnięcia Bogurodzicy 2023 r.
„Oto dzieje potomków Teracha. Terach był ojcem Abrama, Nachora i Harana, a Haran był ojcem Lota. (…) Abram i Nachor wzieli sobie zony. Imie zony Abrama było Saraj…” (Rdz 11, 27; 29) „Pan rzekł do Abrama: Wyjdz z twojej ziemi rodzinnej i z domu twego ojca do kraju, który ci ukaże.” (Rdz 12, 1 ff.)
„Widzenie Izajasza, syna Amosa, które miał w sprawie Judy i Jerozolimy, w czasach królów judzkich: Ozjasza, Jotama, Achaza i Ezechiasza. Niebiosa, słuchajcie, ziemio, nadstaw uszu, bo Pan przemawia…” (Iz 1, 1–2)
„Słowa Jeremiasza, syna Chilkiasza, z rodu kapłanskiego, który był w Anatot, w ziemi Beniamina. Do niego Pan skierował słowo za czasów Jozjasza, syna Amona, króla judzkiego, w trzynastym roku jego panowania.” (Jr 1, 1–2)
„Słowo Panskie skierowane do Ozeasza, syna Beeriego, za dni królów judzkich: Ozjasza, Jotama, Achaza i Ezechiasza oraz króla izraelskiego Jeroboama, syna Joasza. Gdy rozpoczał Pan przemawiac przez Ozeasza, rzekł do niego: Idź, a wez za zone kobiete, co uprawia nierzad, i [badz ojcem] dzieci nierzadu; kraj bowiem uprawiajac nierzad – odwraca sie od Pana”. (Oz 1, 1–2)
Powyższe fragmenty pokazują pewien precedens w sposobie, w jakim w Starym Testamencie przedstawiane są postaci kluczowe w dziejach Przymierza i zbawienia. Nakreślone zostaje tło historyczne – jeśli nie absolutne datowanie, jak u proroków, to chociaż uwiarygadniający chronologicznie daną postać rodowód, jak u Abrahama/Abrama. W przypadku Abrahama następuje jeszcze wzmianka o jego żonie Saraj, ze względu na kluczowość ich małżeństwa dla Izraela – to z ich potomstwa wywiedzie się naród wybrany. Następnie podane zostaje słowo przekazane bohaterowi bezpośrednio od Pana. Słowo, które objawia wolę Boga i nakreśla tor zdarzeń, wprawiając historię w ruch. Słowo, za przepowiadanie którego spoczywa na odbiorcy odpowiedzialność, i do posłuszeństwa któremu odbiorca jest zobowiązany. Słowo proroctwa, które odbiorcę czyni prorokiem.
Dla porównania – poczatkowe rozdziały Ewangelii Łukasza.
„Za czasów Heroda, króla Judei, zył pewien kapłan, imieniem Zachariasz, z oddziału Abiasza. Miał on zone z rodu Aarona, a na imie było jej Elzbieta. (…) W szóstym miesiacu posłał Bóg anioła Gabriela do miasta w Galilei, zwanego Nazaret, do Dziewicy poslubionej mezowi, imieniem Józef, z rodu Dawida; a Dziewicy było na imie Maryja. Anioł wszedł do Niej i rzekł: Badz pozdrowiona, pełna łaski, Pan z Toba, błogosławiona jestes miedzy niewiastami.” (Łk 1, 5, 26–28)
To zestawienie czyni intencje Ewangelisty jednoznacznymi: rola Marii/Mariam, dziewczyny z Galilei, zrównana jest z tymi wszystkimi wielkimi mężami z biblijnej historii.
Przedstawiona jest z imienia, w konkretnym historycznym kontekście panowania określonego władcy. O jej mężu Józefie mówi się podobnie, jak przy Abramie jest mowa o Saraj – ponieważ Dziecko, z którym Maria i Józef stworzą rodzinę, wniesie na świat nowe Przymierze, które przemieni i udoskonali przymierze dane Abrahamowi i jego potomstwu.
Wreszcie Ewangelista zaznacza, że poprzez anielskiego posłańca dziewczynie dane jest poznać wprost wolę Boga. Wolę, która dotyczy jej życia i wywróci je do góry nogami, ale która przede wszystkim wprawi w ruch zdarzenia na zawsze odmieniające oblicze świata.
Objawiając się Abramowi, Bóg wyprawia go w podróż. Nakazuje mu opuścić ziemię jego przodków i udać się w nieznane, do kraju, który Bóg ofiarowuje jemu i jego potomstwu – nowej ojczyzny ludzi Starego Przymierza.
Objawiając się Marii, ją także Bóg wyprawia w podróż w nieznane, zgodnie ze słowami psalmu: „Posłuchaj, córko, zapomnij o swym ludzie, o domu swojego ojca”. Udostępniając swoje ciało jako świątynię, przez którą na świat przybędzie Syn Boży, Maria wprowadza do ziemskiej rzeczywistości Drogę, Prawdę i Życie. A ta Droga wiedzie do królestwa niebieskiego – nowej ojczyzny ludzi Nowego Przymierza. Nas wszystkich, tutaj zgromadzonych.
Marii wystarczyło odwagi, siły i rozeznania, by wyruszyć w tę najniezwyklejszą z dróg, ponieważ jeszcze zanim objawiło się to w pełni w osobie jej Syna i Jego ofierze, ona podświadomie już musiała wyczuwać prawdę, którą dzisiaj przedkłada Koryntianom św. Paweł: że „w Chrystusie wszyscy zostaną ożywieni”, a zarazem „uczyni bezczynną wszelką zwierzchność, wszelką władzę i moc”, aż wreszcie „ostatnim nieprzyjacielem, którego uczyni bezczynnym, będzie śmierć”.
Dzień, który dzisiaj wspominamy, dzień Zaśnięcia Bogurodzicy, przypomina o tym ostatecznym zwycięstwie Jezusa nad śmiercią, i swoją nazwą uprzytamnia mi ziemski cel podróży, w którą udała się Mariam, i który swoim życiem wskazuje każdemu z nas: zaśnięcie w oczekiwaniu na ostateczny triumf.
Oto obraz Marii – matriarchini. Maria – prorokini ukazuje się w dzisiejszej Ewangelii, śpiesząc (znowu w podróży) z objawieniem tego, o czym pouczył ją Pan i czego od Niego doświadczyła. Swoją pamiętną pieśnią uwielbiającą Bożą sprawiedliwość, hojność, współczucie i wierność objawia wolę Boga i prawdę o Nim, tak, jak przed nią robili to Eliasz, Izajasz, Jeremiasz, Ozeasz, i wszyscy inni wielcy prorocy Starego Testamentu.
Myślę dzisiaj o Marii jako o naszej towarzyszce podróży, tej, która tę podróż podjęła pierwsza i wytyczyła szlak. O Marii ciągle w drodze: do Elżbiety, do Jezusa, prowadząc nas do Niego (jak uczennice i Jana pod krzyż), czy do nas, przyprowadzając Jego do nas (jak w dniu wesela w Kanie). Myślę o niej jako o nauczycielce, która w tak prostych, a tak potężnych słowach dzisiejszej Ewangelii wyraziła nieodparte świadectwo o Bogu. Myślę o niej jako o kapłance, która nie tylko przybliżyła światem doczesny do świata świętości, zgodnie z pierwszym zadaniem kapłanów, ale wręcz połączyła te dwa światy, ponieważ podarowała największej Świętości swoje ludzkie, doczesne ciało. Myślę o Marii – kolumnie, na której opiera się historia zbawienia.
Wreszcie, jak w barwnych alegoriach dzisiejszego fragmentu z Apokalipsy, myślę o Marii jako o pięknej figurze Kościoła, jego symbolu.
Myślę o Marii, jaka jest w każdym z nas, i jaką może stać się każde z nas.