
W rzeczywistości jaka nas otacza, jako reformowani katolicy powinniśmy nieustannie zadawać sobie pytanie o naszą tożsamość. Dlaczego jesteśmy tu, gdzie jesteśmy, w tym Kościele, pośród tych ludzi i jak chcemy działać. Pytanie o to, jaka jest wspólnota wiernych, która nazywa się Reformowanym Kościołem Katolickim w Polsce może nas odwołać do doświadczeń i pragnień, jakie są naszym udziałem od początku działalności w Poznaniu i Polsce. Chciałbym się z wami podzielić głównymi punktami – hasłami – które oddają to, co jest dla nas ważne.
- Starokatolicyzm
Najważniejsze dla naszej społeczności było odwołanie się do tradycji starokatolickiej. Nastąpiło to podczas synodu w 2010 roku. Starokatolicyzm rozumiemy przede wszystkim jako niescentralizowany i gościnny katolicyzm, wierność autentycznie katolickiej wierze.
Wierzymy, że pełnia Kościoła wciela się tam, gdzie zachowane jest posłanie (sukcesja apostolska), sprawowane są sakramenty – zwłaszcza Eucharystia, która tworzy Kościół czyniąc z poszczególnych osób wspólnotę (komunię) w ciele Jezusa Chrystusa oraz nauczanie wiary zgodne z zasadą „Trzymamy się tego, co wszędzie, co zawsze, co przez wszystkich było wyznawane, to jest bowiem prawdziwie i rzeczywiście katolickie”.
- Monastycyzm
Kolejnym bardzo ważnym etapem było nawiązanie współpracy ze Wspólnotą Monastyczną Dobrego Pasterza. Zachęciło nas to do bliższego poznawania doświadczenia jakim jest w Kościele monastycyzm. Poznając tradycję, praktykę i historię tego kościelnego ruchu wiernych odkryliśmy, że te dążenia jakie były w mnichach i mniszkach są obecne również w nas.
Jakie to dążenia i pragnienia?
Najpierw pragnienie przynależności do Jezusa. Słowo monastycyzm wielu nie mówi zupełnie nic, a innym kojarzy się z mnichami. Właśnie słowo mnich jest kluczem do zrozumienia całego monastycyzmu. Mnich – słowo wywodzące się z greckiego słowa monos można tłumaczyć jako sam, pojedynczy lub jeden. Często mnisi żyli w pojedynkę. Jednak to nie życie samotne jest istotą życia mnicha, ale właśnie jedność czyli wewnętrzna harmonia inaczej nazywana wewnętrznym pokojem. Mnich to osoba, która codziennie przeżywa swoją jedność z Jezusem, wewnętrzny pokój swoich pragnień, wiary i życia. Mnich to ktoś, kto żyje autentycznym życiem chrześcijańskim. To często bardziej zadanie niż już osiągnięty stan, dlatego też w tradycji benedyktyńskiej, jednym z najważniejszych doświadczeń (ślubów) jest conversatio morum czyli wewnętrzne pragnienie przekształcenia życia, codziennego nawracania się i jednoczenia z Jezusem. Tak postrzegając monastycyzm nie możemy ograniczyć go jedynie do celibatariuszy żyjących w pojedynkę (choć historycznie własne w ten sposób rozumie się mnichów i mniszki), ale można rozszerzyć to pojęcie na wszystkich chrześcijan, którzy pragną żyć w jedności z Bogiem i innymi, którzy przeżywają podobne zjednoczenie, co tworzy wspólnotę doświadczenia wiary.
- Prostota
To, co jest częstym zarzutem ludzi będących poza widzialnymi granicami Kościoła, ale też wielu chrześcijan, jest przepych i bogactwo w Kościele. Nie mam tu na myśli liturgii czy piękna świątyń, ale nadmiar tytułów, życie ponad stan ludzi, do których Kościół idzie z Ewangelią, brak języka porozumienia ze współczesnymi ludźmi i uwikłanie w politykowanie nie tylko wewnątrz Kościoła. Wielu mnichów i mniszek wychodziło na pustynię, aby praktykować proste i pokorne życie. W taki sposób chcemy też funkcjonować jako Kościół. Chcemy pozbyć się tego, co nie jest potrzebne, jak np. pewne kościelne tytuły duchownych, które nic nie wyrażają, a czasem są jedynie tytułami honorowymi. Chcemy w prosty sposób (który przecież nie wyklucza piękna!) działać jako Kościół i naśladować Jezusa, który jest wzorem prostoty. To nasze pragnienie wyraża się m.in. w tym, że chcemy posiadać środki tylko w takiej ilości, jaka jest niezbędna do codziennego funkcjonowania.
- Szkoła służby Pańskiej
Święty Benedykt z Nursji klasztor nazywa szkołą służby Pańskiej. Klasztor to przede wszystkim wspólnota osób i relacji jakie między nimi panują. Święty Benedykt nie wprowadza żadnej rewolucji, a jedynie nazywa to, co w Kościele było od samego początku, czyli przekonanie, że bracia i siostry we wspólnocie Kościoła lokalnego są przede wszystkim uczniami Boskiego Nauczyciela, którym jest Jezus Chrystus. Uczymy się służyć Panu. Nie ma doskonalszej służby jak wzajemna miłość oraz zdolność przebaczania i pojednania. Jako ludzie pogrążeni jesteśmy w egocentryzmie a jedynym ratunkiem jest naśladowanie Jezusa, a mówiąc dobitniej „udawanie Go”. Bez wspólnoty, konkretnej i często bardzo trudnej, nie da się naśladować Jezusa, a przez to uczyć miłości, służby Bogu. To własne w braciach i siostrach służymy Bogu – „Wszystko, co uczyniliście jednemu z tych braci moich najmniejszych, Mnieście uczynili.” (Mt 25,40). Nie można być uczniem Jezusa bez realnej wspólnoty!
- Gościnność
Jedną z fundamentalnych cech chrześcijanina jest gościnność. W Biblii brak gościnności to jeden z największych grzechów zaraz po bałwochwalstwie. To właśnie przez brak szacunku dla gości została zniszczona Sodoma i Gomora, a dzięki gościnności Abraham przyjął samego Boga. Gościnność z jednej strony ratowała życie w realiach, gdy nie było bezpiecznych miejsc na nocleg, a po drogach grasowali przestępcy. Dawała dach nad głową, posiłek i bezpieczeństwo. Jest ona dlatego tak ważna, ponieważ oddaje cechę charakterystyczną dla samego Boga. To właśnie On jest pierwszym gościnnym gospodarzem. Dał nam ziemię z całym pięknem, zaprosił nas do siebie i swojego Królestwa. Będąc gościnnymi dla innych okazujemy im szacunek, jako równym nam i ukochanym stworzeniom Boga. Właśnie dlatego jedną z najważniejszych jest dla nas zasada gościnności, która wyraża się w tym, że każdy człowiek jest zaproszony do naszej wspólnoty, bez względu na to, czy przyjdzie tylko raz, czy postanowi pozostać dłużej. W ten sposób możemy okazać gościnność, której sami doświadczamy od Boga. Charakterystyczna jest dla nas otwartość sakramentalna. Każdy chrześcijanin, który pragnie jednoczyć się z Jezusem, może przyjąć u nas Eucharystię. Zasada ta dotyczy również chrześcijan, którzy inaczej niż my wierzą w obecność Jezusa w Komunii Świętej. Wychodzimy z założenia, że będąc gościnnymi, nie powinniśmy najpierw weryfikować, czy ktoś zasługuje na naszą gościnność, ale okazać ją tym, którzy proszą. Inne przekonania osoby, która pragnie przejąc u nas Komunie Świętą nie zmieniają naszej wiary w realną obecność Chrystusa pod postacią chleba i wina. Wierzymy za to, że nawet jeśli człowiek nie jest świadomy daru, jaki przyjmuje, to w Eucharystii działa Bóg i może odnawiać życie człowieka.
- Wspólne rozeznawanie
Opiekunem (ojcem) lokalnej wspólnoty Kościoła jest biskup, który jest pierwszym misjonarzem, nauczycielem i celebransem sakramentów. Starożytny Kościół, do którego się odwołujemy oraz tradycja benedyktyńska, która nas inspiruje z jednej strony pokazuje nam, jak ważna jest posługa „ojca” wspólnoty (biskupa lub opata). Jest on ściśle związany ze swoją wspólnotą i rozeznaje razem z nią. Święty Benedykt w swojej regule zobowiązuje opata, by zanim podejmie decyzje rozeznał ją w rozmowie z wszystkimi braćmi: „Ilekroć trzeba w klasztorze podjąć jakąś ważną decyzję, niechaj opat zwoła całą wspólnotę i przedstawi jej, o co chodzi… Powiedzieliśmy zaś, że wszystkich należy wzywać na radę, gdyż Pan często właśnie komuś młodszemu objawia to, co jest lepsze.” (Reguła Św. Benedykta 3. 1-2). W podobnym duchu wypowiada się św. Cyprian „Uczyniłem to zasadą mojego biskupstwa, by nie podejmować żadnych decyzji tylko w oparciu o moje własne opinie bez konsultacji z wami (prezbiterami i diakonami) i bez aprobaty wiernych”. Idąc za tymi przykładami, również nasz Kościół chce wspólnie rozeznawać. Takim szczególnym czasem rozeznawania jest przede wszystkim Synod, na którym spotykają się duchowni i świeccy pod przewodnictwem swojego Biskupa, mogą na nim wyrazić swoją opinię. Staramy się dążyć do jednomyślności w decyzjach.
- Uwielbienie Boga
Centrum naszego życia jako wspólnoty Kościoła jest Eucharystia. Podczas jej celebracji dzieją się rzeczy cudowne! Nie jest to „pobożne gadanie”, ale doświadczenie wielu wiernych, oparte na obietnicy Jezusa. Boga uwielbiamy nie tylko przez nasze słowa i pieśni, ale przede wszystkim przez nasze bycie razem przy Jezusie, który ofiarowuje się Ojcu, uwielbia Go i wstawia się za nami – właśnie w tym uczestniczymy w czasie Liturgii Eucharystii. Dlatego jest dla nas ważne, jak celebrujemy i przeżywamy Eucharystię. Chcemy, by była ona piękna, posiadała wyraźne znaki i była zakorzeniona w tradycji Kościoła, a nie w chwilowych modach. Powinna też być zrozumiała dla tych, którzy w niej uczestniczą, dlatego dużą wagę przykładamy do mistagogii, czyli katechez wyjaśniających znaczenia znaków i gestów liturgicznych.
- Zasłuchanie
Czas, w którym żyjemy jest nasycony informacjami – obrazem i słowem. Często stajemy się „znieczuleni” na informacje. W internecie, telewizji czy radiu komunikaty są szybkie. Obok siebie słyszymy o katastrofach czy śmierci oraz informacje o celebrytach czy dowcipy. Taki nadmiar komunikatów niesie z sobą niebezpieczną znieczulicę, dlatego jako Kościół zachęcamy najpierw do uważnego zasłuchania w słowo Boże, które uwrażliwia nas najpierw na Bożą obecność, a następnie na ludzi i nas samych. Uważne zasłuchanie pomaga nam dokonywać mądrej selekcji komunikatów, które są przydatne i tych, które tylko zaśmiecają nasz umysł. Naszym wzorem zasłuchania jest Bogurodzica Maria, która słuchała słów i rozważała je w sercu. Z pewnością było to spowodowane w pierwszej kolejności tym, że słowa i wydarzenia, jakie rozważała, dotyczyły bezpośrednio jej samej. Dziś często brakuje chrześcijanom przekonania, że słowa Pisma Świętego są skierowane również bezpośrednio do nich, że powinniśmy je odnosić do swojego życia. Najstarsze tradycje Kościoła zachęcają do praktykowania Lectio Divina, które ma nam pomóc w uważnym wczytywaniu się w Pismo Święte oraz medytacji, czyli uważnego kontemplowania wielkich dzieł Boga w naszym osobistym życiu oraz życiu Izraela i Kościoła.
Ponieważ słowa Bożego słucha cały Kościół, dlatego często praktykujemy w czasie homilii tak zwane echo słowa, w czasie którego każdy z uczestników liturgii może podzielić się tym, jak dane czytanie odnosi się do jego życia.
- Wspólne zaangażowanie
Każda siostra i każdy brat ma swój udział w misji Kościoła. Zależy nam, aby każdy z naszych członków mógł według swoich zdolności i możliwości zaangażować się w misję Kościoła. Zaangażowanie to ma pomóc nam w głębszym jednoczeniu się z braćmi i siostrami oraz ma wzbudzać w nas poczucie wzajemnej odpowiedzialności za siebie. Znów odwołam się do reguły benedyktyńskiej, w której czytamy, że bezczynność jest wrogiem duszy. Brak zaangażowania powoduje najczęściej osłabienie relacji i w konsekwencji może doprowadzić do ich zupełnego zerwania. Chcemy się wzajemnie zachęcać, aby angażować się w życie wspólnot poprzez pomoc w organizowaniu spotkań, posługę charytatywną i misyjną. Jest bardzo dużo pracy i wciąż bardzo dużo ludzi, którzy oczekują pomocy, dlatego zadania znajdą się dla każdego. Młodzi mogą dzielić się swoją energią, a starsi wiedzą i doświadczeniem. Wszyscy też musimy się wzajemnie za siebie modlić.
- Misyjność
Wspólnota chrześcijańska, która nie jest misyjna powoli sama obumiera, a innym nie pomaga poznawać Jezusa. Jako reformowani katolicy chcemy głosić Dobrą Nowinę o Jezusie i zakładać nowe wspólnoty. Misyjność ożywia Kościół. Chcemy głosić Jezusa zwłaszcza tym, którzy Go nie znają lub z różnych powodów odeszli ze swoich dotychczasowych wspólnot. Biada nam, jeśli nie będziemy głosić Ewangelii! Nie chcemy też czekać, aż inni zrobią to za nas. Chcemy robić wszystko, co w naszej mocy, a nawet jeszcze więcej, aby opowiadać o tym, który nas pierwszy pokochał.
Ks. Tomasz Puchalski