Jakiś czas temu miałem okazję rozmawiać z wysokim przedstawicielem jednego z Kościołów katolickich w Polsce. Cała rozmowa minęła w serdecznej atmosferze. Mój rozmówca zadał jedno ważne dla pytanie dotyczące naszej tożsamości jako reformowanych-katolików. Reformowany – czyli jaki?
Starokatolicyzm jako ruch kościelny wewnątrz katolicyzmu ma swoją długą i niejednorodną historię. Nasz Kościół, który nawiązuje do reformy starokatolickiej w swojej nazwie nosi słowo „Reformowany”. Według słownika języka polskiego reformować oznacza wprowadzać zmiany, ulepszenia, dokonywać reformy, przekształcać, reorganizować lub reformować się – być reorganizowanym, przekształcanym, przekształcać się, reorganizować się.
W istocie cały ruch starokatolicki dokonał znacznej reorganizacji instytucji Kościoła odchodząc od watykańskiego centralizmu w kierunku decentralizacji i powrotu do starożytnej struktury Kościoła katolickiego, który w pełni realizuje się w lokalnej wspólnocie Kościoła. Lokalnemu Synodowi przywrócona jest waga i wzmacnia się jego autorytet, swój głos w Kościele odzyskują prezbiterzy, diakoni i świeccy.
Starokatolicyzm od samego początku otwiera się na dialog z innymi chrześcijanami. Nie oznacza to utraty swojej katolickiej i apostolskiej tożsamości ale pełne braterskiego szacunku spojrzenie na innych ochrzczonych w imię Ojca i Syna, i Ducha Świętego, którzy tak jak my starają się naśladować Jezusa Chrystusa.
Starokatolicy otworzyli się na świat, zreformowali swoje do niego podejście, nie po to aby się ze światem zmieszać i utracić swoje właściwości „soli” (por. Mt 5.13) ale po to by przesłanie Ewangelii docierało do kolejnych osób, które nie poznały Jezusa. Wspólnota, która wyszła z łacińskiego Rzymu a obecna jest w wielu krajach świata i pośród wielu narodów, nie może modlić się jedynie w starożytnym języku, który choć piękny i liturgii nadaje tajemniczego, sakralnego charakteru, jest jednak niezrozumiały i nie można wymagać, by uczestnicy Liturgii świadomie mogli odpowiedzieć choćby na wielkie Amen na zakończenie Modlitwy Eucharystycznej. Stąd pierwsze pokolenia starokatolików odchodzą od dominującej w liturgii łaciny i zaczynają modlić się w językach narodowych.
To otwarcie na świat wymusiło uznanie, że poza Kościołem jest wielu szczerych naukowców, filozofów, działaczy itd. którzy zadają ważne pytania np. o rolę i pozycję kobiet czy osób o innej orientacji niż heteroseksualna. Konieczne było zweryfikowanie sposobu w jaki traktujemy osoby, które weszły w powtórny związek małżeński. Czy rozwód jest grzechem, którego nie można odpuścić i dać osobie szczerze pragnącej nawrócenia kolejnej szansy, którą przecież otrzymują inni grzesznicy? Wspólnoty starokatolickie różnie odpowiadają na niektóre pytania ale łączy nas pragnienie by „trzymać się tego, co wszędzie, co zawsze, co przez wszystkich było wyznawane, to jest bowiem prawdziwie i rzeczywiście katolickie”. Jeśli nasz Kościół dopuszcza święcenia kobiet to nie dlatego, że chce odejść od wiary czy słusznej tradycji Kościoła ale chce wrócić do jej pierwotnego, właściwego znaczenia.
Jako reformowani-katolicy chcemy odejść od kazuistycznego podejścia do człowieka a zwrócić się do personalnych relacji i przyglądania się sytuacji danego członka Kościoła. To wymusza budowanie realnych relacji we wspólnocie, która nie może być „urzędem” do spraw duchowych ale duchowym domem gdzie jego domownicy pragną się wspierać i budować ku dobru.
Prawdą jest, że wiele z pierwotnych reform starokatolickich do swojej praktyki wprowadził również Kościół Rzymskokatolicki w konsekwencji Soboru Watykańskiego II za co należy chwalić Boga. Wierzymy, że jest to potwierdzenie słuszności dążeń dużej części katolików, którzy w XIX wieku pozostali przy starym porządku Kościoła a nazwali się starokatolikami. Starokatolicki nie znaczy celebrujący tradycję dla samej tradycji ale trwający przy tym co stare, bliskie źródła Ewangelii i Apostolskiego Kościoła pierwszego tysiąclecia.