Przesłanie biskupa Franciszka na Adwent 2018
Jeden ze starych chrześcijańskich tekstów mówi nam, że w czasie, kiedy narodził się Jezus, “w całym znanym ówcześnie ludziom świecie panował pokój”. Pokój to pojęcie względne. Przed nastaniem wspomnianego okresu pokoju (nazywanego Pax Romana) ludy Imperium Rzymskiego prowadziły między sobą liczne działania wojenne. Pomyślcie, jak straszną rzeczą jest wojna. Pomyślcie o Syrii i Jemenie. A następnie pomyślcie, jak diametralnie inaczej wygląda życie bez wojny. To właśnie brak wojny definiował Pax Romana. Był on zdecydowanie lepszy niż wojna, a jednak nie był to pokój w pełni tego słowa znaczeniu, bo Pax Romana wymuszony był przez potężną armię rzymską. I tylko dlatego ludy Imperium przestały walczyć między sobą, nie zaś dlatego, że nagle dostrzegły w sobie nawzajem jedną wielką ludzką rodzinę.
Można nigdy nie doświadczyć wojny, a jednak całe życie żyć zniewolonym. Takie zniewolenie samo w sobie jest też rodzajem przemocy, gdyż narusza prawo jednostki do wolności. Prorok Jeremiasz nazwał po imieniu taki fałszywy pokój, w wyniku którego zniewolony Lud Boży doświadczał nieustannego pohańbienia: “Usiłują łagodzić wypaczenia mojego ludu, bagatelizując je i mówiąc: Pokój, pokój! A gdzie jest ten pokój?” (Jer 6, 14).
Poruszam tę kwestię, aby pokazać, że istnieje całe spektrum znaczeń słowa pokój. Wielu u władzy poprzez fałszywy pokój umacnia struktury dominacji i zniewolenia. Prawdziwy pokój, jakiego pragnie świat, znajduje się na dość odległym horyzoncie. To pragnienie pokoju nie jest pragnieniem braku wojny i zniewolenia, ale przede wszystkim jest pragnieniem sprawiedliwości, równości i miłości. Historia ludzkości to wędrówka w stronę tego odległego horyzontu. Jednym z problemów tej wędrówki jest wpływ, jaki ma na nas przemoc. Jak wspomniał Jeremiasz, tkwi w nas rana (wypaczenie), którą niesiemy ze sobą, a która nie została nazwana po imieniu. Psychologowie starają się pomóc nam zrozumieć, jak głęboko rani nas trauma będąca wynikiem przemocy (wojny, terroryzmu, zniewolenia, czy wszelkiego rodzaju nadużyć). Ludzie, którzy doświadczają traumy, często cierpią na:
• Uporczywie negatywne myśli i przekonania na swój temat i na temat świata;
• Wyolbrzymione poczucie winy lub obarczanie innych winą za powstanie traumy;
• Przekonanie, że utknęli w swoim nieszczęściu.
Jest jeszcze wiele innych symptomów i cech charakterystycznych traumy, ale te kilka podaję dla przykładu.
Wyobraźcie sobie całe narody, wyniszczone wojną i/albo zniewoleniem i wszelkimi rodzajami nadużyć, myślące jedynie negatywnie, oskarżające siebie i innych o ból, który czują, nie potrafiące być szczęśliwe. To na pewno nie jest dobry sposób na podążanie naprzód w kierunku nadziei na horyzoncie.
Rolą Kościoła jest być czymś na wzór Arki Noego pośrodku tego wzburzonego morza bólu. Kościół powinien być miejscem, gdzie doświadczamy akceptacji, gdzie zamiast wzajemnych oskarżeń budujemy zaufanie, i gdzie pełni wdzięczności i wspaniałomyślności odnajdujemy szczęście. Adwent to doskonały czas, aby przypomnieć sobie, że jesteśmy w podróży, razem. Że kiedyś po tej Ziemi chodził człowiek, który uosabiał wszystko to, czym chcemy, aby prawdziwy pokój był – nie tylko brakiem wojny, ale przede wszystkim wzajemną troską, współpracą, życzliwością i przebaczeniem. Ten człowiek polecił swoim uczniom, aby zbudowali arkę, gdzie władza nie pochodzi z siły, ale z ofiarowania siebie samego innym. Papież Franciszek użył kiedyś metafory szpitala polowego na określenie Kościoła. Ofiary różnego rodzaju traumy są wokół nas i są w nas. Mamy być tym rodzajem uzdrawiającego dotyku, który wskaże na czasy pokoju, kiedy światem rządzić będzie miłość. Adwent to doskonały czas, abyśmy przypomnieli sobie o naszej wędrówce pełnej oczekiwania, która definiuje to, kim naprawdę jesteśmy i jak żyjemy.
Wasz brat
Biskup Franciszek Krebs
Biskup Reformowanego Kościoła Katolickiego w Polsce
Biskup Przewodniczący Ekumenicznej Wspólnoty Katolickiej
Tłumaczenie: Ks.Przemysław Cichosz