Adwent | O Emmenuelu


We wczorajszej Liturgii Słowa słyszeliśmy jedną z najbardziej znanych nam zapowiedzi dotyczących narodzin Mesjasza. Proroctwo z Księgi Izajasza:
Dlatego Pan sam da wam znak: oto Panna pocznie i porodzi Syna, i nazwie Go imieniem EMMANUEL.” (Iz 7,14)

Do tej przepowiedni odwołuje się również tekst dzisiejszej Wielkiej Antyfony, którą Kościół proponuje jako wstęp do Magnificat:

O Emmanuelu, nasz Królu i Prawodawco, oczekiwany zbawicielu narodów, przyjdź, aby nas wybawić nasz Panie i Boże.

Tak jak napisałem już wyżej, tekst jest odwołaniem do proroctwa Izajasza, ale może właściwie lepiej byłoby powiedzieć, że to nawiązanie do interpretacji tego proroctwa w ewangelii św. Mateusza. W pierwszym rozdziale, zaraz po opisie genealogii Chrystusa, możemy odczytać opis Jego narodzenia. Anioł Pana nawiedza Józefa, małżonka Marii, która znalazła się brzemienna za sprawą Ducha Świętego. Sytuacja była o tyle skomplikowana, że etap związku, na którym byli wówczas Józef i Maria, był etapem na którym formalnie byli już małżeństwem, ale nie mieszkali jeszcze razem, a co za tym idzie nie mogli współżyć. Józef nie chcąc ściągnąć na swoją małżonkę kary za cudzołóstwo, o jakie zostałaby prawdopodobnie posądzona, postanowił oddalić ją skrycie.

Cała ta historia przywołana przez św. Mateusza jest bardzo nietypowa. Po pierwsze z powodu faktu, że proroctwo przez niego cytowane, nie było powszechnie uważane, w czasie kiedy powstawała ewangelia, za zapowiedź mesjańską. Po drugie ewangelista, który prawdopodobnie znał zarówno hebrajski jak i grecki tekst Starego Testamentu, na określenie Matki Emmanuela, nie używa oryginalnego słowa z Biblii Hebrajskiej: alma – młoda dziewczyna, tylko tłumaczenia z greckiej Septuaginty: parthenos – dziewica. Podkreśla w ten sposób niesamowitość wydarzenia, oto dziewica, bez udziału mężczyzny poczyna Syna. Po trzecie zadziwiająca jest sprawiedliwość Józefa, na którą powołuje się autor. Zgodnie z prawem żydowskim mąż widząc, że żona jest brzemienna, a nie jest to jego dziecko, powinien publicznie ją oskarżyć o cudzołóstwo, co prawdopodobnie w konsekwencji doprowadziłoby do ukamienowania takiej kobiety. Józef natomiast postanawia oddalić Marię potajemnie. Wydaje się, że albo wie z przekazu Marii co się wydarzyło, chce ją i jej cudowne Dziecko uchronić od śmierci, albo w jakiś nieznany nam sposób zadziałał Bóg, który skłonił serce Józefa do postępowania wbrew prawu.

Ta Mateuszowa interpretacja i teologiczna opowieść, o historii narodzenia Jezusa, stanowi wyraz wiary w to jak bardzo to wydarzenie jest wyjątkowe. Co ciekawe na samym początku, dosłownie chwilę przed tym fragmentem, możemy przeczytać rodowód Chrystusa, w którym odnajdziemy bardzo wiele moralnie niejednoznacznych postaci. Ewangelista umiejscawia historię Zbawiciela w konkretnym miejscu historii Izraela, ale nie retuszuje, nie usuwa niewygodnych faktów genealogicznych. Następnie przechodzi do opowieści o cudownym, dziewiczym poczęciu przez Marię i objawieniu się Anioła Józefowi. Ta narracja pełna jest cudownych, Bożych ingerencji. Przedstawia wyjątkowość przyjścia Zbawiciela. Nie mamy do czynienia z opowieścią o narodzinach kogoś zwykłego, ani historii o jakimś bohaterze, bo wówczas można było ominąć nieidealną genealogię Jezusa. Mateusz mówi o wydarzeniu mającym boską rangę.

W tym miejscu warto jeszcze pochylić się na imieniem Emmanuel. Słowo to pochodzi z języka hebrajskiego i znaczy „Bóg z nami”. Autor reinterpretuje proroctwo Izajasza i mówi, że w Jezusie Chrystusie Bóg stał się realnie, cieleśnie obecny w dziele zbawienia. Oto sam Bóg przychodzi na świat. Nie rodzi się kolejny zwykły król, zapowiedziany Dawidowi i Achazowi potomek. Rodzi się syn Boży, prawdziwy Mesjasz zapowiedziany już w Edenie.

Niesamowitą klamrą kończy się Ewangelia wg. Św. Mateusza. W ostatnim wersecie, ostatniego rozdziału Matuszowej opowieści, słyszymy Jezusa mówiącego do apostołów: „Idźcie więc i nauczajcie wszystkie narody, udzielając im chrztu w imię Ojca i Syna, i Ducha Świętego. Uczcie je zachowywać wszystko, co wam przykazałem. A oto Ja jestem z wami przez wszystkie dni, aż do skończenia świata»” (Mt 28, 19-20).
Chrystus wstępuje do nieba, do Ojca, ale pozostaje tym samym Emmanuelem, Bogiem z nami. Obecnym pośród uczniów.

Dzisiaj będąc już na finiszu przygotowań do Świąt Bożego Narodzenia, pośród tej świątecznej, pachnącej przeróżnymi zapachami krzątaniny, poświęćmy chwilę na refleksję nad tym, że Jezus, Ten którego pamiątkę narodzenia będziemy obchodzili, jest prawdziwym Bogiem z nami.

Chrystus to Bóg ze mną, Bóg z moją mamą i moim ojcem. To Bóg z moimi przyjaciółmi i wrogami. To wreszcie Bóg, który wchodzi w historię w wyjątkowy sposób i czyni z pozornie niepasujących do siebie ludzi wspólnotę, Kościół, dom dla wszystkich.

Niech Emmanuel będzie dla nas znakiem nadziei i pokoju w naszym skłóconym i niespokojnym świecie.

Panie, Emmanuelu narodzony z Dziewicy, przyjdź i zamieszkaj pośród nas, pomóż nam zasypać podziały i stać się wspólnotą serca, Kościołem. Amen!


Posłuchaj antyfony O Emmanuel po łacinie.


Rekolekcje adwentowe „O Emmanuelu”. Rozważanie autorstwa Marcina Stelmacha ze wspólnoty reformowanokatolickiej we Wrocławiu.