Sodoma


Odnowiona lektura biblijnego opowiadania obciążonego historyczną interpretacją bazująca na uprzedzeniach wobec gejów.

Autor: Paweł Rakowski

Badanie tekstu o Sodomie (Rdz 19) jest mimo trudnego tematu fascynujące, ponieważ stawia przed czytelnikiem wiele wyzwań, w tym przede wszystkim interpetację obarczoną historycznym uprzedzeniem. Co ważne, po skonfrontowaniu interpretacji zbudowanej na uprzedzeniach, opowiadanie o Sodomie zaczyna rozjaśniać kilka ważnych teksów w Nowym Testamencie i ostatecznie okazuje się, że jest tekstem nadal aktualnym, jednak w odniesieniu do zupełnie innego tematu. Przed przeczytaniem tego wpisu, bardziej zainteresowanym proponuję zapoznać się z treścią Księgi Rodzaju 11,27–19,38 oraz Księgi Sędziów rozdziały 19–20.

Temat jest obszerny i nie ma tu miejsca na złożony dyskurs akademicki, a chciałbym, żeby tekst był przystępny również dla tych, którzy nigdy nie studiowali Biblii na uczelni. Wpis jest podzielony na trzy części — w pierwszej omówię kilka (nie wszystkie) z ważniejszych kontekstów. W drugiej części przejdę do zwięzłego omówienia opowiadnia z Rdz 19 i z Sdz 19 (zarówno zniszczenie Sodomy, jak i zniszczenie Gibea dobrze jest czytać obok siebie, ponieważ oba opowiadania są podobnie zbudowane), a w trzeciej odniosę się do Nowego Testamentu. Wszystko zakończę podsumowaniem.

(ostrzegam przed ewentualnym triggerem: we wpisie pojawia się temat gwałtu)

KONTEKSTY

Sodoma, w Biblii wspomniana po raz pierwszy w Rdz 13, to miasto leżące w dolinie Jordanu, kraju, w którym zamieszkał Lot po rozstaniu się z Abrahamem i Sarą. Czytamy tam, że jej mieszkańcy byli źli (hebr. raim) i grzeszni (hebr. chasaim). Jednak żadne z tych słów nie sugeruje jeszcze o jaką dokładnie niegodziwość i grzeszność chodzi — słowa te w Biblii odnoszą się do bardzo szeroko pojętych grzesznych czynów. Dla ich zrozumienia ważne jest nakreślenie szerszych kontekstów.

Po pierwsze — Abraham, Sara, Lot to przybysze, osiedleńcy, migranci, nowi mieszkańcy.

Na polecenie Boga wyruszyli do ziemi, która została im przez Niego obiecana. Nie była to jednak ziemia bezludna. Na miejscu spotkali mieszkańców różnych krain i miast, o różnych zwyczajach i wierzeniach. Wchodzili z nimi w pierwsze sojusze oraz pierwsze konflikty. Rodzina Abrahama i Sary nie tworzyła jeszcze ludu Izraela, bo ten dopiero miał się z nich narodzić, Abraham z Sarą są jego protoplastami. Z opowiadań o tej rodzinie lud Izraela mógł wyciągać dla siebie zasady społeczne jakimi miał się rządzić jeśli chciał być ludem w przymierzu z Bogiem. To bardzo charakterystyczna strategia autorów biblijnych — poprzez zestawienie różnych ludzi lub wydarzeń czytelnik/słuchacz tych opowiadań mógł odpowiedzieć na pytanie co odróżniało jednych bohaterów od drugich, co odróżniało lud Izraela od pozostałych ludów i narodów, a także — co ich łączyło. Możemy zatem w toku lektury porównać Abrahama i Sarę z mieszkańcami różnych miejsc, do których przybyli, ale również, jak się zaraz okaże, zestawić rodzinę Abrahama i Sary z rodziną Lota, ponieważ to z potomstwa Abraham i Sary rodzi się naród wybrany, a nie z potomstwa Lota, choć są spokrewnieni.

Po drugie — dominacja (władza) i polityczna propaganda.

W rozdziale czternastym Księgi Rodzaju mamy opowiadania o wojnach między królami tamtych ziem, w których brał udział zarówno król Sodomy, jak i sam Abraham. Natomiast tłem dla podobnego opowiadnia z Księgi Sędziów jest wewnętrzny spór między pokoleniami Izraela. Zatem kolejnym szerokim tłem dla opowiadania o zniszczeniu Sodomy jest temat dominacji i władzy oraz związanych z nimi ówczesnych zwyczajów. Ponadto, zarówno teksty z Rdz 19, jak i Sdz 19 mogą być czytane również w kontekście politycznej propagandy, która tłumaczyła ówczesnym czytelnikom wrogość wobec tych narodów, z którymi Izrael prowadził wojny, podobnie też usprawiedliwiała eliminację wewnętrznych przeciwników w sporze o władzę (Gibea z Sdz 19 leżała na ziemi Beniamina, z którego pochodził później Saul, rywal Dawida). Z tym punktem związany jest kolejny.

Po trzecie: przemoc (w tym seksualna) jako zasada postępowania barbarzyńskich społeczeństw.

Tego chyba nie trzeba tłumaczyć, że w przeszłości jak i teraźniejszości mamy wystarczająco dowodów na to, że barbarzyńskiej władzy, dominacji i wojnom towarzyszyła i towarzyszy przemoc seksualna. Barbarzyńskie społeczeństwa rządzą się barbarzyńskimi zasadami.

Po czwarte: prawa gościnności.

Zasady gościnności tamtego czasu i miejsca nie dotyczyły odwiedzin na kawę i ciasto. Z zasadami gościnności wiązało się nierzadko przeżycie — podróżujący byli bezbronni w trakcie swojej podróży, potrzebowali odpocząć w bezpiecznym miejscu, a także posilić się na dalszą drogę. Byli wystawieni na niebezpieczeństwa ze strony barbarzyńców, a także na trudne warunki klimatyczne — woda i cień na pustynnym terenie to sprawa życia lub śmierci. W księdze Rodzaju tuż przed zniszczeniem Sodomy (rozdział 19), mamy kluczowy do zrozumienia tego opowiadania rozdział 18, w którym do Abrahama i Sary przyszedł Bóg pod postacią trzech wędrowców (w toku narracji utożsamianych z aniołami). Abraham z Sarą podjęli gości i zgodnie ze zwyczajami przynieśli wodę do mycia, udostępnili miejsce na odpoczynek w najgorętszej porze dnia oraz podzielili się jedzeniem. Również goście przestrzegali ówczesnych zasad — między innymi nie zwracali się do Sary bezpośrednio, ale rozmawiali z nią przez Abrahama, jej męża. Po tej wizycie, dwóch z nich odeszło w kierunku Sodomy wspominając o bliżej nieokreślonych występkach ich mieszkańców (znów pojawia się hebr. chasaim). Poszli się „dowiedzieć” (to ten sam czasownik, który jest użyty, kiedy mieszkańcy Sodomy chcieli „poznać” przybyszów u Lota), czy to prawda o tym, co o nich słyszeli. Ciągle jednak nie wiemy, co takiego złego robili mieszkańcy Sodomy.

I dopiero teraz, pamiętając ciągle o tym, co zostało do tej pory powiedziane, przechodzimy do zwięzłej analizy tekstu o zniszczeniu Sodomy (Rdz 19).

OPOWIADANIE O SODOMIE

Lot wpuścił przybyłych aniołów do miasta nie informując o tym jego mieszkańców. Podobnie jak Abraham z Sarą, Lot również szanował zasady gościnności: zaoferował przybyszom miejsce na odpoczynek oraz pożywienie. Początkowo aniołowie nie chcieli wchodzić do miasta, ale dali się namówić przez Lota i weszli do jego domu. Gdy mężczyźni (symbol władzy w patriarchalnym społeczeństwie) się o tym dowiedzieli, przyszli do Lota, aby owych przybyszów „poznać” (taki właśnie hebrajski czasownik stoi za polskim „poswawolić” w Biblii Tysiąclecia, dokładnie ten sam czasownik użyto w poprzednim rozdziale, gdzie aniołowie mówili, że chcą poznać, czyli dowiedzieć się, co się dzieje w Sodomie).

Na czym miało polegać „poznanie”? To jest miejsce największej polemiki w tym tekście. Jedni chcą w tym słowie widzieć najzwyczajniejsze zdobycie przez mieszkańców informacji o przybyłych do miasta wędrowcach, a niektórzy chcą w tym czasowniku widzieć aspekt seksualny. Tylko w około dziesięciu na ponad dziewięćset przypadków pojawienia się tego czasownika w Biblii ma seksualne konotacje. Czy i w przypadku Rdz 19? Lot chciał oddać mieszkańcom swoje córki (ze względu na zwięzłość tego tekstu, nie podejmuję tutaj innego, okrutnego tematu, czyli traktowania kobiet/córek w tym opowiadaniu), mówił, że nie „poznały” jeszcze mężczyzn, zatem ten kontekst może sugerować seksualne znacznie “poznania”, tylko że takie rozumienie gestu Lota podważa to, jakoby tekst był o homoseksualizmie jako takim — Lot nie oferowałby swoich córek, gdyby uważał, że mężyczyźni ci współżyją tylko z mężczyznami. O czym jest ten fragment?

Dylemat ten rozjaśnić może podobnie zbudowane opowiadanie o Lewicie i jego żonie z księgi Sędziów (Sdz 19). Zostali oni przyjęci na noc w gościnę u jednego z mieszkańców miasta Gibea, podobnie jak aniołowie przez Lota w Sodomie. Tutaj również mieszkańcy przyszli w nocy z żądaniem takim, jak mieszkańcy Sodomy, aby „poznać” przybysza, również w tym opowiadaniu mężczyznom są oferowane kobiety, tym razem jednak dochodzi do wyprowadzenia na zewnątrz jednej z nich, żony Lewity, która po oddaniu jej mieszkańcom Gibea jest brutalnie skrzywdzona w zbiorowym gwałcie. Jednak chrześcijanie nigdy nie wyciągali z tej opowieści wniosku, jakoby stosunki seksualne między kobietami a mężczyznami miały być z tego powodu zabronione czy radykalnie ograniczone.

Zatem, o czym są te opowiadania? O niczym innym jak o barbarzyńskiej przemocy seksualnej wobec przybyszów, jak i o przemocy w ogóle. Temat przemocy jest zresztą kontynuowany w przypadku opowieści o Locie. Zobaczmy, co się dzieje zaraz po wyjściu Lota z Sodomy. Po upiciu go winem jest zgwałcony przez własne córki w celu spłodzenia potomstwa (w nawiasie postawię pytanie wychodzące poza tekst: a może gwałcą ojca w zemście za to, że miały zostać przez niego oddane na gwałt mężczyznom w mieście?). Córki Lota mogły się urodzić w Sodomie, a nawet jeśli się tam nie urodziły, to przejęły barbarzyńskie zwyczaje jej mieszkańców. Podobnie jak mieszkańcy Sodomy, córki Lota wybrały przemoc seksualną dla osiągnięcia swoich celów. Występek córek Lota ostatecznie zwieńcza całe opowiadanie o Sodomie, zatem można też ten tekst czytać również w perspektywie ówczesnej „propagandy politycznej”, która wyjaśniała Izraelitom, dlaczego Moabici i Ammonici (potomkowie córek Lota) są odrzuconymi, wrogimi Izraelowi narodami. Natomiast w kontekście opowiadań o Abrahamie i Sarze, jasno wskazywały, że oni, jak i potomstwo z nich zrodzone miało odrzucić barbarzyńskie zasady społeczne oparte na przemocy, jeśli chciało być w przymierzu z Bogiem.

NOWY TESTAMENT

Echa opowiadania o Sodomie wracają w tekstach ewangelii. Uczniowie Jezusa wykorzystali symbol tego miasta, aby oskarżyć tych, którzy nie przyjęli Jezusa, dokładnie tak jak mieszkańcy Sodomy nie przyjęli wysłanych przez Boga aniołów (którzy byli de facto utożsamiani z samym Bogiem, tak jak później Jezus przez chrześcijan). Pisze o tym między innymi Łukasz. Kiedy Jezus wysłał swoich uczniów, aby przygotowali mu miejsce na Jego przybycie do Samarii, kiedy był w drodze do Jerozolimy, nie został przyjęty (Łk 9,51–56). Wtedy Jego uczniowie, w nawiązaniu do tego, co wydarzyło się w Sodomie, pytają Jezusa: „Panie, czy chcesz, a powiemy, żeby ogień spadł z nieba i zniszczył ich?” Jezus zabrania im tego. Czy uczniowie chcą niszczyć samarytańskie miasta, bo mieszkają w nich geje? Bynajmniej. Chodzi tu tylko o motyw odrzucenia Bożego wysłannika, jakim jest Jezus, poprzez nieudzielenie mu gościnności w mieście.

A tak trochę na marginesie, można jeszcze zapytać: Dlaczego Jezus nie chciał zniszczenia miast samarytańskich? Przecież wpisałby się w jeden ze starożytnych obrazów Boga, który mógłby wzmocnić jego boską tożsamość w oczach Jego uczniów. Jezus nie identyfikował się z tym obrazem — odrzucił przemoc. Przywoływał inne obrazy, aby mówić o swojej boskości. To może rzucać inne światło na interpretację tekstów biblijnych, w których Bóg jest przedstawiony jako niszczyciel — to nie Bóg zniszczył Sodomę, ale to ludzie chcieli widzieć Go w takiej roli. Nie ma złego Boga Starego Testamentu i dobrego Boga Nowego Testamentu — jest jeden i ten sam Bóg. Słowa Jezusa o niezsyłaniu ognia na miasta samarytańskie pozwalają przesiać interpretacje tych tekstów, w których Bóg jest przedstawiony jako niszczyciel i zacząć je inaczej czytać. Jeśli Bóg miałby zniszczyć Sodomę, to w czym różniłby się od ich mieszkańców, których zasadą była przemoc wobec słabego i bezbronnego przybysza. Gdyby Jezus pozwolił zniszczyć miasta samarytańskie, czym różniłby się od mieszkańców Sodomy, którzy postępowali według barbarzyńskich zwyczajów? Podobnie trzeba potraktować tekst o potopie czy zniszczeniu przez Boga wojsk egipskich. Sodoma to symbol miasta zniszczonego przez Boga, to obraz, w którym został zakotwiczony atawistyczny lęk przed Bogiem „mścicielem”, a także stara pedagogika straszenia Bogiem, aby dyscyplinować wspólnotę wierzących. Obraz ten niesie ładunek emocjonalny o wyjątkowej sile rażenia. Nie dziwi zatem, że tak łatwo został wykorzystany do utrwalania uprzedzeń na tle seksualnym. Robi się to używając wątpliwych obrazów Boga, w ten sposób czyniąc przemoc w teologii na samym… Bogu, bo przypisuje się mu obraz, który nie ma z Nim nic wspólnego. Gdyby to sam Bóg miał zniszczyć Sodomę, to Jezus zrobiłby to samo z mieszkańcami samarytańskich miast.

Jeżeli ktoś chce w uprzedzony sposób czytać o Sodomie jako opowieści o potępieniu homoeksualizmu jako takiego, wtedy fragment z Łk 9,51–56, konsekwentnie trzeba czytać jako jasny sprzeciw wobec homofobii. Tylko, jak już to było wspomniane, Jezus w ogóle nie nawiązuje do ludzkiej seksualności przy okazji Sodomy. Potwierdza to jeszcze fragment z Łk 17,28–30, gdzie Jezus wspomniał o tym, co robili mieszkańcy Sodomy przed jej zniszczeniem: „jedli, pili, kupowali, sprzedawali, sadzali, budowali” — nie ma tu nic o ich seksualności. W pozostałych fragmentach, Mt 10,15, Mt 11,23–24, Łk 10,10–12 jest nawiązanie do odrzucenia Jezusa i Jego uczniów, a nie do kondycji seksualnej mieszkańców miast, u których byli lub do których chcieli się udać. I właściwie tylko do tego wymiaru zawężone jest nawiązanie do Sodomy w tekstach ewangelii.

Jest jeszcze jeden fragment w Nowym Testamencie o przyjmowaniu przybyszów, czyli o gościnności, który rezonuje z opowiadaniem o Sodomie, jak i wizytą Boga u Abraham i Sary. To tekst z Listu do Hebrajczyków: „Nie zapominajmy też o gościnności, gdyż przez nią niektórzy, nie wiedząc, aniołom dali gościnę” (Hbr 13,2).

PODSUMOWANIE

Opowieść o Sodomie z Rdz 19 (i Gibea z Sdz 19–20) jest przede wszystkim o barbarzyńskim zachowaniu, czyli przemocy seksualnej wobec przybyszów jako wyraz władzy i wrogości wobec innych, oraz przemocy w ogóle. Gwałt jest gwałtem bez względu na to przez kogo i na kim jest popełniany, czy przez mężczyznę na kobiecie, czy przez kobietę na mężczyźnie, czy przez mężczyznę na mężczyźnie, czy przez kobietę na kobiecie, czy przez dorosłego na dziecku, czy przez ojca, matkę, dziadka, babcię, ciocię, wujka, obcego, znajomego, kogokolwiek na kimkolwiek. Gwałt nie przynależy do żadnej grupy ludzi, może pojawić się wszędzie.

Teksty ewangelii wykorzystują symbol Sodomy, aby zgodnie z ówczesną pedagogiką, zmotywować ludzi do przyjęcia Jezusa jako Mesjasza. Jezus nigdy nie nawiązuje przy okazji Sodomy do kondycji seksualnej człowieka.

Z opowieścią o Sodomie jest wszystko OK, problemem jest oparta na uprzedzeniach bardzo późna interpretacja (czasy późniejszego średniowiecza).

Każdy, kto używa tekstu o Sodomie przy współczesnej dyskusji o związkach osób LGBTQ albo nie wie o czym ta opowieść jest, albo nie potrafi rozróżnić gwałtu od miłości dwóch osób. Ponadto, w ten sposób jest nieuczciwy wobec tych opowiadań, więcej mówi o własnej ignorancji niż o samym tekście.

Homofobiczna dziś jest zatem interpretacja tekstu o Sodomie, a nie sama opowieść.

Paradoksalnie opowieść o Sodomie jest boleśnie aktulna we wspólnocie rzymskokatolickiej, w której doszło do instytucjonalnego krycia przestępców seksualnych, ponieważ opowiadanie potępia przemoc seksualną (i w ogóle przemoc wobec słabych i podatnych na zranienia).

Można bez żadnych wątpliwości napisać, że z opowiadania o Sodomie nie da się wyciągnąć absolutnie nic, co mogłoby wnieść do współcześnie omawianego tematu związków osób LGBTQ+ we wspólnocie rzymskokatolickiej, ponieważ ten tekst jest o dominacji (władzy/polityce), przemocy, odrzuceniu bożych wysłanników, a nie o miłości dwóch dorosłych i wolnych mężczyzn.

Na sam koniec dodam, że na potrzeby tego wpisu ograniczam ilość wątków świadczących na korzyść powyżej przedstawionej interpretacji, bo to nie miejsce na pisanie książki. Na końcu podaję listę kilku pozycji książkowych, gdzie można dalej samemu zgłębiać temat i wczytywać się w akademicką polemikę. Dodam, że jednym z przejawów homofobii jest ciągłe i nieustanne podkreślanie niewystarczalności podawanych argumentów lub odrzucanie całej argumentacji po wskazaniu nawet najdrobniejszej wątpliwości przy jednym czy drugim zdaniu w odniesieniu do interpretacji tych tekstów. Przy biblijnych tekstach przywoływanych podczas dyskusji o związkach osób LGBTQ+ stawia się znacznie wyższe wymagania interpretacyjne niż przy pozostałych, chociaż są to teksty ekstremalnie marginalne, a nie centralne, wobec tego, co nazywamy w naszej wierze „objawieniem”. Przecież autor Księgi Koheleta poddaje w wątpliwość życie po śmierci (Koh 3,18–22), a nikt z tego powodu w Kościele nie drze szat, choć to temat dotykający centralnej dla chrześcijan prawdy wiary o zmartwychwstaniu… a przypomnę, że Księga Koheleta jest księgą kanoniczną.

  • John Boswell, “Christianity, Social Tolerance and Homosexuality”, s. 91–99.
  • John J. McNeill, “The Church and the Homosexual”, s. 42–50.
  • Preston Sprinkle, “People To Be Loved”, s. 42–45.
  • Daniel A. Helminiak, “What the Bible Really Says About Homosexuality”, s. 43–50.

Artykuł pochodzi ze strony: www.pawelrakowski.medium.com
Udostępniony za zgodą autora.