
18 lipca 1870 roku, na Soborze Watykańskim I, ogłoszono dwa dogmaty: o nieomylności papieża oraz o jego powszechnej jurysdykcji. Decyzja ta, ujęta w konstytucji Pastor aeternus, określiła biskupa Rzymu jako nieomylnego „ex sese, non autem ex consensu Ecclesiae” – z samej swojej władzy, a nie z woli całego Kościoła. Dla wielu była to cezura, która rozdzieliła drogę dawnego, niepodzielonego Kościoła katolickiego od nowo formowanej wizji Kościoła Katolickiego pod przewodnictwem „nowego papiestwa”. Z tego też powodu ta data jest szczególna również dla naszej starokatolickiej wspólnoty Reformowanego Kościoła Katolickiego w Polsce.
Nasz Kościół, chociaż nie należy formalnie do Unii Utrechckiej, w pełni przyjmuje Deklarację Utrechcką z 24 września 1889 roku, w której czytamy:
„Zachowujemy starokościelną zasadę, wypowiedzianą przez św. Wincentego z Lerynu: 'Trzymamy się tego, co wszędzie, co zawsze, co przez wszystkich było wyznawane, to jest bowiem prawdziwie i rzeczywiście katolickie.’” Na tej zasadzie opieramy nasz stosunek do papiestwa.
Miłość, nie władza
Nie odrzucamy biskupa Rzymu jako ważnej postaci w historii chrześcijaństwa. Przeciwnie – dostrzegamy w nim pewien rodzaj pierwszeństwa honorowego (primus inter pares – pierwszy wśród równych), jakie przypisywał mu niepodzielony Kościół pierwszego tysiąclecia. Prymat ten nie opierał się jednak na jurysdykcyjnej dominacji ani na domniemanej nieomylności, lecz wynikał ze szczególnego znaczenia Rzymu jako stolicy Imperium Romanum oraz z konsensusu całego Kościoła.
Charakter tego prymatu staje się jeszcze bardziej widoczny, gdy centrum cesarstwa przeniosło się do Konstantynopola. Biskup „Nowego Rzymu” zaczął odgrywać coraz bardziej istotną rolę w Kościele – rolę, której wcześniej nie posiadał. Oznacza to, że znaczenie danego biskupstwa było ściśle związane z pozycją jego miasta w strukturze polityczno-społecznej imperium, a nie z niezmiennym, nadanym z góry autorytetem.
Taki właśnie model prymatu potwierdzają kanony starożytnych soborów, które jasno określały granice władzy poszczególnych biskupów i zakazywały ingerencji w sprawy innych diecezji, czyli Kościołów lokalnych. Biskup Rzymu był głosem znaczącym, ale nie jedynym i nie ostatecznym – nie stał ponad soborami, lecz był ich częścią.
Zresztą historia Kościoła zna sytuacje, w których papieże zostali potępieni przez Sobory Powszechne. Przykładem jest papież Honoriusz I (†638), który został potępiony za herezję przez Sobór Konstantynopolitański III (680–681), a wyrok ten został potwierdzony przez Sobór Nicejski II (787). To jasno pokazuje, że również biskup Rzymu mógł podlegać ocenie całego Kościoła.
Dogmat niezgodny z Tradycją
Dogmat o nieomylności papieża nie spełnia kryterium św. Wincentego: nie był wyznawany „wszędzie, zawsze i przez wszystkich”. Nie znała go ani starożytność chrześcijańska, ani wschodnie Kościoły, ani pierwsi Ojcowie Kościoła. Nikt z nich nie przypisywał biskupowi Rzymu władzy absolutnej nad całym chrześcijaństwem, ani nie traktował go jako nieomylnego nauczyciela wiary. Co więcej, samo pojęcie dogmatu, jak rozumieli je Ojcowie pierwszych Soborów, dotyczyło wyłącznie prawd o Bogu, nie ludzkich instytucji, którą jest instytucja papiestwa. Papież nie był i nie jest gwarantem wiary całego Kościoła. Gwarantem jest Kościół jako całość.
Następcy Apostołów – wszyscy biskupi
Każdy biskup jest następcą Apostołów, w tym także św. Piotra, ponieważ dzięki sakramentalnemu posłaniu otrzymanemu w święceniach biskupich kontynuuje ich misję: głosi Ewangelię, sprawuje sakramenty, zwłaszcza udziela chrztu i przewodniczy Eucharystii, oraz pełni swoją posługę w Kościele lokalnym, który stanowi pełnię Kościoła Chrystusowego.
W naszej teologii nie ma miejsca na ideę, że jeden człowiek może „zastępować” Chrystusa na ziemi. Chrystus jest zawsze obecny w swoim Kościele – w Słowie, wspólnocie wierzących i w liturgii. Nie potrzebuje więc „wikariusza” w sensie wyłącznego reprezentanta. To Duch Święty prowadzi Kościół, a nie jedna stolica biskupia.
Starokatolicy uznają, że biskup Rzymu pełni ważną rolę w chrześcijaństwie, jako jeden z głosów tej wspólnoty, pod warunkiem, że jego nauczanie pozostaje w zgodzie z Ewangelią, z tradycją niepodzielonego Kościoła oraz z zasadą synodalności, będącej istotą chrześcijańskiego sprawowania władzy i rozeznawania.
Warto podkreślić, że formalna zależność nie jest tu sprawą kluczową. Nawet bez niej możemy i powinniśmy uważnie wsłuchiwać się w to, co dzieje się w innych Kościołach lokalnych, takich jak Kościół rzymskokatolicki, Kościoły anglikańskie, prawosławne, luterańskie, a zwłaszcza starokatolickie, z którymi łączy nas szczególna więź. Wszystkie te wspólnoty, choć różne, uczestniczą w życiu Ducha Świętego i nie są Go pozbawione.
Jako wspólnota wierzących jesteśmy wezwani, by rozeznawać działanie Ducha Świętego, gdziekolwiek się ono objawia, niezależnie od granic jurysdykcji. Równocześnie musimy być świadomi, że żadna wspólnota nie jest całkowicie wolna od wpływu „ducha tego świata”. Widać to wyraźnie tam, gdzie, także ze strony biskupów, głoszone są poglądy i wartości sprzeczne z Ewangelią miłości, miłosierdzia i pojednania. Tego rodzaju postawy wymagają nie tylko rozeznania, ale i ewangelicznej czujności.
Dlatego jako wspólnota starokatolicka staramy się rozeznawać, gdzie rzeczywiście przemawia Duch Święty i tam iść, nawet jeśli przemawia przez innych.
W jedności z Tradycją
W duchu starokościelnym zachowujemy ciągłość z wiarą pierwszych wieków i szukamy dróg pojednania w różnorodności Kościołów i jurysdykcji, nie dominacji. Wierzymy w Kościół jako wspólnotę wspólnot, jako Jedną, Świętą, Powszechną i Apostolską, w której każdy biskup służy, a nie panuje.
W tym duchu Reformowany Kościół Katolicki w Polsce pozostaje wierny pierwotnej Tradycji i zaprasza do pokory, wspólnoty i wspólnego rozeznania, tak, jak robili to Apostołowie i pierwsze wspólnoty Kościoła
„Dana Mi jest wszelka władza w niebie i na ziemi.” (Mt 28,18)
Tylko Chrystus jest Głową Kościoła.
Z błogosławieństwem,
biskup Tomasz Jordan Puchalski
Reformowany Kościół Katolicki w Polsce
18 lipca 2025 r.