List biskupa o związkach osób tej samej płci


List pasterski biskupa Tomasza Jordana Puchalskiego
do sióstr i braci z Reformowanego Kościoła Katolickiego w Polsce
na temat związków osób tej samej płci

Drogie Siostry, Drodzy Bracia w Chrystusie,

jednym z najczęściej zadawanych pytań kierowanych do przedstawicielek i przedstawicieli naszego Kościoła jest to, jaki mamy stosunek do osób oraz związków osób tej samej płci. To kwestia, która wyróżnia nasz Kościół na tle polskiego krajobrazu chrześcijańskiego. Warto jednak zaznaczyć, że choć jest to temat rozpoznawalny i często komentowany, nie stanowi on najważniejszej części naszego nauczania ani codziennego funkcjonowania jako wspólnoty wierzących.

W tym liście chcę jednak podjąć tę – dla wielu osób wciąż trudną i kontrowersyjną – kwestię. Temat ten jest głęboko ludzki i ważny. Pytanie, które stawiamy, brzmi: Czy osoby tej samej płci, żyjące ze sobą w związku, grzeszą? Czy ich miłość może być dobra i prowadzić do Boga?

To zagadnienie jest nie tylko teologiczne, ale też bardzo osobiste dla wielu z nas, naszych bliskich, naszych dzieci, rodziców, przyjaciół. Zanim jednak odpowiemy, musimy zacząć od fundamentu: czym w ogóle jest grzech?

Grzech – nie trafienie w cel

W języku greckim Nowego Testamentu słowo grzech to „hamartia”, co dosłownie oznacza: „chybienie celu”. Grzechem nie jest to, co burzy nasze wyobrażenia, ani to, co odstaje od schematów – grzechem jest to, co oddziela nas od życia, do którego zostaliśmy stworzeni. To, co czyni nas mniej sobą, mniej człowiekiem, mniej obrazem Boga.

Nie grzeszymy wtedy, gdy jesteśmy wierni temu, kim jesteśmy – gdy odpowiadamy na powołanie Boga do miłości, do prawdy, do autentyczności, do troski. Grzeszymy wtedy, gdy uciekamy w kłamstwo, w egoizm, w uprzedzenia, w nienawiść – nawet jeśli czynimy to w imię religii czy Boga.

Wiara i nauka – dwa skrzydła poznania

Reformowany katolicyzm, jak cały starokatolicyzm od początku swego istnienia, nie widzi sprzeczności między wiarą i nauką. Wręcz przeciwnie – jesteśmy przekonani, że prawda nie może sobie przeczyć, i że Kościół powinien nasłuchiwać także głosu rozumu i nauki.

W świetle współczesnej psychologii i psychiatrii orientacja homoseksualna nie jest ani chorobą, ani dewiacją, ani wyborem, ale naturalnym zróżnicowaniem ludzkiej tożsamości. Tak mówi medycyna, tak mówi psychologia, i nie ma już powrotu do czasów, w których te osoby były wykluczane z życia społecznego i religijnego w imię nieznajomości natury człowieka.

Skoro grzechem jest to, co sprzeciwia się naturze, to czy może być grzechem życie w zgodzie z tym, kim się naprawdę jest? Jeśli ktoś został stworzony jako osoba homoseksualna, czy Bóg nie zaprasza go właśnie w tej rzeczywistości do życia świętego?

„Niech każdy pozostanie w takim stanie, w jakim został powołany”

Święty Paweł przynajmniej trzykrotnie, w Pierwszym Liście do Koryntian  (1 Kor 7,17.20.24), powtarza: „Niech każdy pozostanie w tym stanie, w jakim został powołany przez Boga.”

Nie chodzi tu tylko o status społeczny, małżeński czy ekonomiczny. Paweł wyraża duchową prawdę: Bóg powołuje nas nie „pomimo” tego, kim jesteśmy, ale właśnie „w tym”, kim jesteśmy.

Biblia i homoseksualność

Wielu chrześcijan powołuje się na Biblię, by dowodzić, że homoseksualność jest grzechem. Trzeba uczciwie powiedzieć: przez wieki Kościół nie miał dostępu do wiedzy, którą dziś daje nam nauka. Samo pojęcie „orientacji seksualnej” jako cechy trwałej, wewnętrznej, niezależnej od woli człowieka – to owoc ostatnich około 100 lat badań i zainteresowania nauki tym tematem. Nie można więc oczekiwać, że starożytni autorzy biblijni mieli świadomość tej rzeczywistości taką, jako my dziś mamy.

Co więcej, w świetle współczesnych badań biblijnych musimy stwierdzić, że nie ma w Piśmie Świętym ani jednego fragmentu, który odnosiłby się wprost do trwałych, wiernych związków osób tej samej płci – rozumianych tak, jak rozumiemy je dziś. Fragmenty najczęściej cytowane (Rz 1, 1 Kor 6, Kpł 18) mówią o nadużyciach, przemocy, rozwiązłości czy kulcie fałszywych bóstw – nie o miłości, nie o wzajemności, nie o dojrzałych relacjach.

I co najważniejsze: Jezus nigdy nie wypowiada się przeciw osobom homoseksualnym. Zamiast tego daje nam uniwersalne zasady życia: miłość, wierność, pokora, szacunek, troska o drugiego.

W świetle powyższych rozważań musimy jasno stwierdzić: Kościół powinien mieć odwagę zmienić swoje nauczanie tam, gdzie utrzymywanie dotychczasowych orzeczeń podtrzymuje nieprawdziwe przekonania i prowadzi do krzywdy konkretnych osób.

Małżeństwo – miejsce uświęcenia

W starokatolickim, a szczególnie reformowano katolickim rozumieniu powołaniem małżeństwa nie jest w pierwszej kolejności rodzenie dzieci. Dotychczasowe kulturowe rozstrzygnięcia dotyczące małżeństw w dużej mierze miały na celu utrzymanie majątku w rodzinie i jasną kwestie dziedziczenia. Prokreacja nie jest najważniejszą i konieczną funkcją małżeństwa – przecież większość dzieci na świecie rodzi się ze związków, które nie są związkami sakramentalnego małżeństwa.

W naszym rozumieniu, małżeństwo to przede wszystkim sakrament wzajemnego uświęcenia. Święty Paweł pisze:

„Bo niewierzący mąż uświęcony jest przez żonę wierzącą, i żona niewierząca uświęcona jest przez wierzącego męża” (1 Kor 7,14).

To oznacza, że związek – każdy związek oparty na miłości, wierności, trosce – może być miejscem, w którym objawia się świętość Boga. Także związek osób tej samej płci. Nie dlatego, że „przymykamy oko”, ale dlatego, że wierzymy w Boga, który nie myli się, dając komuś takie, a nie inne pragnienie miłości.

Do czego jesteśmy wezwani

Każdy człowiek, niezależnie od swojej orientacji seksualnej, jest powołany do życia świętego. Nie oznacza to samotności, ukrywania się, tłumienia siebie. Oznacza to życie w miłości, wierności, wzajemnej odpowiedzialności – czyli dokładnie to, czego Bóg oczekuje od każdego małżeństwa i każdego związku.

Drogie Siostry, Drodzy Bracia – ten list nie wyczerpuje tematu. Ale chcę, byście wiedzieli, że w naszym Kościele jest miejsce dla każdego, kto pragnie iść drogą miłości i prawdy. Wierzymy w Boga, który nie stawia warunków wstępnych do miłości – ale który kocha pierwszy, bezwarunkowo, wiernie.

Powierzam Was wszystkich temu Bogu – i modlę się, byśmy umieli być Kościołem nie wykluczającym, ale przygarniającym. Bo tylko wtedy naprawdę jesteśmy obrazem Ciała Chrystusa.

Z pasterskim błogosławieństwem,

+ Tomasz Jordan Puchalski
Biskup Reformowanego Kościoła Katolickiego w Polsce