Kult świętych w Kościele.


Drodzy Siostry i Bracia,

pewnie część z Was zauważyła, że w Reformowanym Kościele Katolickim w Polsce dużo miejsca poświęcamy świętym. Wspominamy ich regularnie w mediach społecznościowych, znajdziecie o nich artykuły na naszej stronie internetowej, pielgrzymujemy do miejsc związanych z ich życiem – jak chociażby ostatnio, gdy ruszyliśmy śladami św. Willibrorda – i sprawujemy Liturgię Eucharystii w dni ich wspomnień.

Chciałbym dziś napisać o tym, dlaczego tak robimy. Czasem pytacie o to z ciekawości, czasem z troską, a niekiedy z wątpliwościami. To zrozumiałe – bo przez wieki wokół kultu świętych pojawiło się wiele nadużyć. Bywało, że przysłaniał on to, co najważniejsze, a niektóre formy pobożności rzeczywiście wymagały krytycznego spojrzenia. Dostrzeżono to również w tradycji starokatolickiej, która od samego początku stawiała sobie za cel „odnowienie kultu świętych” – oczyszczenie go z przesady i jednocześnie wydobycie jego głębokiego znaczenia dla życia duchowego.

Na szczęście, również w Kościele rzymskokatolickim – naszym siostrzanym Kościele – od Soboru Watykańskiego II wiele się w tej kwestii zmieniło. Praktyki związane z kultem świętych zyskały nową równowagę, skupiając się bardziej na tym, co naprawdę istotne: na komunii świętych jako znaku nadziei i jedności Kościoła.

Dlatego dziś chciałbym zaprosić Was, byśmy wspólnie przyjrzeli się tej praktyce – i odpowiedzieli sobie na kilka kluczowych pytań: Skąd wziął się kult świętych? Dlaczego jest dla nas ważny? Czy zastępuje on Jezusa jako jedynego Pośrednika między Bogiem a ludźmi? Co mówi nam o jedności Kościoła? I wreszcie – jaką rolę odgrywa w tym wszystkim serce, emocje, uczucia, pamięć?

Jezus – jedyny Pośrednik

Zacznijmy od najważniejszego. Nie wierzymy, że święci są pośrednikami w miejsce Chrystusa. Kościół – również nasz – zawsze głosił, że Jezus Chrystus jest jedynym Zbawicielem i Pośrednikiem. To On pojednał nas z Ojcem, On otworzył drogę życia, i tylko przez Niego mamy przystęp do Boga, my wszyscy, również święci, którzy tak jak my są beneficjentami dzieła Odkupienia, zaczynając od Bogurodzicy.

Modlitwa do świętych nie jest obejściem tej prawdy – to prośba o ich modlitwę, o wstawiennictwo. Można wyjaśnić to stwierdzeniem: nie modlimy się do świętych ale ze świętymi do Boga. Tylko Bóg jest podmiotem naszego uwielbienia a święci mogą modlić się za nas i z nami tylko dlatego, że są w komunii z Bogiem. Tak jak prosimy wspólnotę, przyjaciół czy rodzinę o modlitwę, tak też zwracamy się do tych, którzy są już „u celu”, złączeni z Bogiem w świętości. To nie konkurencja dla Jezusa – to owoc Jego dzieła zbawienia i zwycięstwa nad śmiercią.

Skąd wziął się kult świętych?

Nie był on „wymyślony” na synodach ani narzucony przez „władzę” Kościoła. Narodził się spontanicznie – z miłości i podziwu. Pierwsi chrześcijanie, prześladowani za wiarę, z ogromnym szacunkiem wspominali tych, którzy oddali życie za Chrystusa. Jednym z najstarszych i najbardziej przejmujących tekstów jest opis męczeństwa św. Polikarpa, biskupa Smyrny († ok. 155 r.).

W tym tekście czytamy nie tylko o jego odwadze i wierności, ale również o tym, jaką czcią otoczono jego ciało po śmierci. Kości św. Polikarpa nie były traktowane jak „relikwie magiczne”, ale jako „cenniejsze niż drogocenne kamienie” – bo były świadectwem życia złożonego w ofierze z miłości do Boga. Chrześcijanie gromadzili się na jego grobie, czytali jego historię męczeństwa, modlili się – nie dlatego, że zastępował Boga, ale dlatego, że jego życie wskazywało na Chrystusa.

Takich postaci było więcej: św. Perpetua i Felicyta, św. Ignacy Antiocheński, św. Cyprian… Każda z tych historii niosła siłę, zachętę, nadzieję. Święci stawali się bliskimi towarzyszami drogi wiary. Ich pamięć była źródłem odwagi, a ich przykład – światłem w ciemności.

Dlaczego mówimy „kult”?

W języku teologicznym słowo „kult” ma szerokie znaczenie. Oznacza publiczne wyrażenie czci, wdzięczności i miłości. W odniesieniu do Boga mówimy o kulcie latrii (adoracji) – czyli czci najwyższej, należnej tylko Bogu. W odniesieniu do świętych – mówimy o kulcie dulii (szacunek), czyli czci oddawanej Bożym przyjaciołom, świadkom wiary, których życie stało się odbiciem Bożej świętości.

W języku potocznym jednak słowo „kult” bywa mylące dlatego możemy czasem używać słów bliższych mentalności współczesnego człowieka: pamięć, wdzięczność, duchowa przyjaźń, wspólnota w modlitwie. To nie są terminy konkurencyjne wobec „kultu świętych”, ale pomosty prowadzące do jego głębszego zrozumienia.

Można więc powiedzieć: czcimy świętych, bo ich życie przyciąga nas do Boga, bo są dla nas świadkami, inspiracją, towarzyszami, bo przypominają, że świętość nie jest poza zasięgiem.

To wszystko jednak nigdy nie oznacza, jak już wspomniałem powyżej, że święci stają się dla nas „alternatywnymi pośrednikami”. Jezus Chrystus jest jedynym Pośrednikiem i Zbawicielem. To On otwiera nam drogę do Ojca, i nikt – nawet najświętszy – nie może Go w tym zastąpić.

Modląc się przez wstawiennictwo świętych, nie obchodzimy Boga na skróty – wręcz przeciwnie: korzystamy z daru wspólnoty, którą sam Chrystus ustanowił.

Kościół jest jeden

Kult świętych objawia też tajemnicę jedności Kościoła. Z naszej ludzkiej perspektywy widzimy wiele podziałów: wyznaniowych, historycznych, kulturowych. I one naprawdę istnieją – często są skutkiem zranień, błędów, nieporozumień, część jest też wciąż uzasadniona.

Ale z Bożej perspektywy Kościół jest jeden tam, gdzie jest wyznawana wiara w Ojca, Syna i Ducha Świętego, gdzie sprawuje się jeden chrzest (sakramenty), i gdzie wspólnota chrześcijan szuka siebie nawzajem, a nie odgradza. Święci – pochodzący z różnych czasów, tradycji, duchowości – są katechezą tej jedności, która już istnieje, choć często pozostaje ukryta. Naszym zadaniem jest ją odkrywać i pielęgnować. Kult świętych może spełniać funkcję łącznika jednającego różnorodność.

Serce pamięta

Wreszcie – kult świętych to także głęboko ludzka sprawa. Kiedy modlimy się do świętej, której życie nas dotknęło, albo wspominamy świętego, który zainspirował nas swoim świadectwem, często przeżywamy to tak, jakbyśmy budowali więź z kimś bliskim. Mówimy o nich z czułością, czasem poetycko – jak o przyjaciołach, którzy „wyprzedzili nas” w drodze, ale zostawili światło dla nas.

To też jest ważne. Wiara nie jest tylko sposobem myślenia – jest także pamięcią serca. A święci przypominają nam, że Bóg działa konkretnie: w życiu, w ciele, we wspólnocie, w historii.

Nie bójmy się bliskości ze świętymi – tymi, których życie kierowało się ku komunii z Bogiem. Czytajmy ich historie z Chrystusem w centrum, bo to On był ich celem i siłą. Wtedy nie przesłonią nam Jezusa, lecz pomogą Go lepiej zobaczyć i pokochać. Niech ich świadectwo nie zatrzymuje nas w przeszłości, lecz otwiera na świętość, do której wszyscy jesteśmy dziś wezwani.
Oby nasze własne życie staje się inspiracją dla innych: teraz i w przyszłości, do życia zakorzenionego w Chrystusie.

Z modlitwą i błogosławieństwem,
✠ Tomasz Jordan Puchalski
Biskup Reformowanego Kościoła Katolickiego w Polsce